piątek, 24 października 2008

OVR

Czy wiecie, że człowiek już właściwie nie ewoluuje? Praktycznie od paleolitu istniejemy w prawie niezmienionym kształcie. Zwłaszcza układ pokarmowy mamy taki jak nasi przodkowie w epoce kamienia łupanego.
To wszystko przez cywilizację. Odkąd zaczęliśmy oswajać naturę naszymi wynalazkami, nasze ciała przestały się zmieniać, ewoluować. Bo i nie miały po co. Teraz, do wstępnej obróbki pokarmu, służy nam ogień. Nie musimy mieć niesamowicie sprawnej pamięci, bo mamy pismo. Nie musimy mieć donośnego głosu, bo mamy telefony.
Dlatego też, wielu naukowców skłania się ku teorii, że człowiek teraz będzie ewoluował w stronę rzeczywistości wirtualnej. Niektórzy idą w tym bardzo daleko, twierdząc, że całe nasze ciała zostaną prędzej czy później przeniesione do wnętrza komputerów.
I nie ma się co dziwić. Przecież teraz już właściwie wszystko jest uzależnione od komputerów, procesorów, sieci, a to uzależnienie pogłębia się z dnia na dzień. Ba! To nie tylko urządzenia. Patrzcie na ludzi. Nałogowi internauci. World of Warcraft i inne MMOGi. Sam przecież widzę po sobie, że często wolę pograć na sieci w Call of Duty 4 niż robić coś konstruktywnego.
Rzeczywistość staje się dla ludzi coraz mniej zrozumiała, coraz mniej pojmowalna. A naturalną ludzką reakcją jest odejść od czegoś niezrozumiałego. Uciekamy zatem w VR. Tam przynajmniej zasady są jasne, a i zginąć nie możemy. No, najwyżej z głodu, jeśli się zapomnimy, albo ze starości, jeśli zapomnimy się jeszcze bardziej. Ale to tylko kwestia czasu, zanim zmienimy ciała na zera i jedynki, a wtedy już jesteśmy wręcz nieśmiertelni. Prawie.
Czekam tylko, kiedy na rynku pojawią się wszczepki. Nanomechaniczne nakładki na mózg. Komputer osobisty, telefon i dużo różnych modułów (edytor ruchu, niwelator bólu). Dukaj to jest jednak geniusz. Takie coś wymyślić. Bo mając takie coś w mózgu można być w VR cały czas. Całą wieczność.
Jak nie pasuje ci zapach, to go wycinasz. Tak samo z wydokiem. Możesz sobie zaślepić zmysły i wejść zupełnie w VR. Edytujesz sobie nastrój. Brayshnikow trzyma cię na nogach choćbyś był ledwo żywy.
A najciekawszym pomysłem Dukaja wydaje mi się asystent. Taki jak z pakietu Office. Tyle, że tego ze wszczepki się używa. Można z nim rozmawiać, pytać o rady. Asystentem głównego bohatera jest rogaty diabeł. Książę ciemności wykonuje jego każde życzenie bez mrugnicia okiem. Piękne, mieć diabła na smyczy.
Pełen zaślep.

Brak komentarzy: