niedziela, 10 maja 2009

Balkan music

Miało być niby o Houku, ale nie będzie. W zamian za to dwa zespoły, które ostatnio wciąż chodzą mi po głowie, a które do pewnego stopnia są ewenementem w swojej okolicy. Jakiej okolicy? Bułgarii oczywiście. Zaraz o nich opowiem, ale najpierw przydługi nieco wstęp.
Jakby kto nie wiedział, Bułgaria jest krajem bałkańskim. Oznacza to dwie rzeczy – po pierwsze, że leży na Półwyspie Bałkańskim (nieprawdopodobne, co nie?); po drugie, że jej scena muzyczna charakteryzuje się przewagą melodii skocznych i miłych dla ucha. W każdym kraju bałkańskim istnieje coś, co jest ichniejszą odmianą naszego disco polo, a które w Bułgarii nazywa się pop-folkiem lub czałgą. Muzyka ta składa się z:
a) ognistego, orientalnego rytmu idealnego do zabawy;
b) łatwo wpadającej w ucho i równie orientalnej melodii;
c) tekstu, na który właściwie nie zwraca się uwagi, bo i tak jest kretyński;
d) wokalistki, która ma w sobie więcej silikonu niż wy macie we wszystkich waszych oknach, łazienkach i kuchniach.
Jeżeli ktoś tworzy muzykę alternatywną wobec czałgi, to już jest coś. Jednak większość tej alternatywy również przedstawia bardzo przyjemne melodyjki, czyli różne wersje brit-popu i a’la Myslovitz’owskiego grania (Остава) lub różne wariacje w okolicach punk-ska-reggae (Уикеда, Хиподил). Cokolwiek by nie mówić o muzyce i melodiach, często nie można im odmówić pomysłowych i oryginalnych tekstów. Ale wciąż nie tego szukamy.
Dobrze, to może jakieś bardziej etno klimaty? To też niby jest wszędzie na Bałkanach, a jednak można w tym obszarze tworzyć bardzo ciekawą muzykę. Proszę bardzo, mamy w Bułgarii takie rarytasy jak Балканджи, którzy bardzo umiejętnie łączą ludowe tematy muzyczne oraz teksty z muzyką rockową. Smaczniutkie. Jest też etno-ambient inspirowany średniowiecznym ruchem hesychazmu, Исихия, który to zespół nagrywa świetną muzykę na wyciszenie się, albo na tło. Ale wciąż kręcimy się w bałkańskich okolicach, bo i muzykę etniczną i orientalną i skoczną mają wszystkie narody na tym półwyspie.
Jednej rzeczy nie mają. Ciężkich brzmień. Bułgaria jest jedynym krajem z tej części Europy, który ma całkiem nieźle rozwiniętą scenę black i death metalową – przykład Primitive Angel Gospoden (czyli Primitive Anioł Pański). Mnie natomiast ostatnio w ucho wpadła muzyka, którą trudno mi określić. Alternatywna jest na pewno, mocno grają i szybko, ale czasem zwolnią, wokalista się drze jak stare prześcieradło babci i czasem wchodzi na takie rejestry, że początkowo myślałem, że w zespole śpiewa jakaś pani. Bardzo dynamiczne, z wyraźnym rytmem, ale rytmem potłuczonym, dziwnym, nieznanym w naszej części Europy.
Piszę i piszę, a nie powiedziałem kto. Сепуко 6 (Seppuko 6). Wydaje mi się, że najlepiej będzie ich po prostu posłuchać. Polecam zwłaszcza takie piosenki jak Dushkomfort, Oksid lub Sublimation. Mam nadzieję, że się spodoba.
Drugim zespołem, który mi ostatnio chodzi po głowie, jest Skre4 (czyt.: "skrecz"). Trochę z innej bajki niż Seppuko, bo jest to jakieś dziwne połączenie mocnej, metalowej muzyki z hip-hopem. Jeśli miałbym to porównywać, to ich styl można określić jako podobny do Rage Against The Machine, Papa Roach, czy Beastie Chłopców.
Tak, robię bułgarską propagandę, mającą na celu popularyzację tamtejszej muzyki. Może coś z tego wyjdzie.

1 komentarz:

Q pisze...

'Hezychazm' piszemy przez 'z' :D