wtorek, 31 marca 2009

Łaskawe

Notka już gotowa, loguję się na blog, a tu widzę dzisiejszy komentarz od Mietka pod poprzednim wpisem. Tak, zająłem się magistrem i nie mam zbyt wiele czasu na to. Ale jakaś notka chodziła za mną od dłuższego czasu. Wczoraj w nocy już wiedziałem co to będzie. Bardzo proszę. Smacznego.

"Tuż obok prowadzono następną grupę; napotkałem wzrok pięknej, młodej dziewczyny, prawie nagiej, lecz nadal pełnej elegancji, spokojnej, jej oczy wypełniał bezbrzeżny smutek. Odszedłem na bok. Gdy wróciłem, jeszcze żył, leżała na boku, kula przeszyła ją na wylot i wyszła pod piersią. Dziewczyna rzęziła, zastygła w bezruchu, jej ładne usta drżały, jak gdyby chciała coś powiedzieć, nie odrywała ode mnie wielkich, zdziwionych oczu, pełnych niedowierzania, oczu zranionego ptaka, i to spojrzenie wbiło się we mnie, rozpruło mi brzuch, wysypała się ze mnie strużka trocin, stałem się zwyczajną kukłą i nie czułem nic, a jednocześnie pragnąłem z całego serca pochylić się i zetrzeć ziemię i pot z jej czoła, pogładzić ją po policzku, powiedzieć, że już dobrze, że teraz będzie lepiej, a zamiast tego konwulsyjnie strzeliłem jej prosto w głowę, w sumie na jedno wyszło, w każdym razie dla niej na pewno, bo mnie na myśl o tym bezsensownym ludzkim marnotrawstwie, ogarnęła wielka, przesadna wściekłość; strzelałem nieprzerwanie, aż jej głowa pękła jak owoc, a wtedy moja ramię wyrwało się z ciała i rzuciło na oślep przez wąwóz, strzelając na wszystkie strony; pobiegłem za nim, machając drugim ramieniem, krzyczałem, żeby zaczekało, ale nic z tego, ono robiło mi na złość, samo dobijało rannych, beze mnie, wreszcie zabrakło mi tchu, stanąłem i się rozpłakałem. Teraz, myślałem, teraz to już koniec, ramię nigdy nie wróci, lecz ku mojemu zaskoczeniu, ono znów było częścią mojego ciała, było na miejscu, solidnie przytwierdzone do obojczyka, a Häfner podszedł do mnie i powiedział: 'W porządku Obersturmführer. Zmieniam pana'."

Jonathan Littell Łaskawe, s. 140

Brak komentarzy: