piątek, 10 kwietnia 2009

Do you folks like coffee?

Anomalia statystyczna – zjawisko opisane przez Stanisława Lema, ale nie jestem sobie w stanie w tym momencie przypomnieć tytułu książki, w której jest przedstawiony ten problem. Na pewno coś o literaturze fantastycznej, jakiś taki traktat analityczny. Anomalia statystyczna to chwyt, często wykorzystywany w literaturze grozy, a spotykany i w realnym świecie. Otóż chodzi o zachwiania zwykłej statystyki zdarzeń. Przykład: w ciągu jednego dnia dostrzegamy na ulicach naszego miasta około dwudziestu osób z różnymi deformacjami twarzy i zaczynamy się zastanawiać, jak to możliwe, żeby aż tylu ludzi ze zdeformowanymi twarzami mogło przebywać w jednej okolicy. Tworzymy sobie do tego różne, często i nieprawdopodobne wyjaśnienia. A jest to zwykła anomalia statystyczna, wypadek przy pracy rachunku prawdopodobieństwa.
Po co o tym wszystkim mówię? Otóż mam od dwóch dni głupie wrażenie, że jestem świadkiem takiej właśnie statystycznej anomalii. Ale jej przedmiotem nie są ludzie o zdeformowanych twarzach, tylko kawa.
Niedługo po powrocie do domu na Wielkanoc zauważyłem na parapecie w kuchni puszkę po kawie. Puszkę bardzo ładną, ozdobną, stylizowaną jakby na początek XX wieku (tylko plastikowe wieczko trochę nie pasuje, ale za to dobrze trzyma aromat). Na puszce jest zamieszczona krótka historyjka o hrabim Prądnickim, a której fragment mnie wprost urzekł swoją prawdziwością i który wciąż chodzi mi po głowie:

„I słusznie panie hrabio… Kawa, taka prawdziwa […], powinna być mocna jak miłość, czarna jak noc poślubna i gorzka jak pożycie małżeńskie…”

Następnie, w ostatnim numerze „Tygodnika Powszechnego” (z 12. kwietnia 2009), natrafiłem na artykuł Wojciecha Nowickiego Łagodna arabika, kwaśna robusta. Piękny, z lekka sentymentalny, ale ukazujący prawdziwe oblicze tego „diabelskiego naparu”, który nad Wisłę przywędrował w XVII wieku, kiedy to pewien szlachcic przywiózł jako łup spod Wiednia worki z jakimiś czarnymi ziarnami. Dużo ciekawostek i dużo stwierdzeń, po których przeczytaniu każdy kawowy miłośnik odłoży na chwilę gazetę i będzie gapił się w ścianę kiwając głową, uśmiechając się przy tym głupkowato.

„W piciu kawy nie ma aż tyle ceremoniału, co w herbacie. Jest za to wiele zachowań na pograniczu nerwowego tiku: wychodzenie z kawiarni, kiedy ktoś zajął ulubiony stolik, kompulsywne zamawianie kawy, kiedy się tylko nadarza okazja, łączenie kawy z papierosem(jak w filmie Jarmuscha), jakby to był jakiś odruch Pawłowa. Kruchość filiżanki, kulturowa skorupka, i ordynarna, koleinowa podnieta; taka jest kawowa dychotomia, w której coraz trudniej rozróżnić jedną część od drugiej.”
(W. Nowicki: Łagodna arabika, kwaśna robusta. "Tygodnik Powszechny" 15/2009, s. 54.)

Dziś od rana chodziłem jak struty, bo postanowiłem w ramach Wielkiego Piątku nie pić rano kawy. Byłem wrakiem człowieka – nic mi się nie chciało, ziewałem co pięć minut, na nic nie miałem siły. Nie mogłem się wprost doczekać popołudniowej kawy, która miała mnie postawić na nogi. Wreszcie nadszedł ten czas. Usiadłem sobie z kawą i gazetą, żeby celebrować ten kwadrans spokoju. Czytam sobie w najlepsze, aż tu nagle!… plask!… pół kubka wylało się na spodnie, sporo na gazetę. Tyle dobrze, że większość poszła na spodnie, a nie na kanapę, ale i tak chodzi wciąż za mną widmo zmarnowanej, przepysznej kawusi.
Ot i cała anomalia statystyczna. Dodać należy, że autor powyższego wpisu jest uzależniony od kawy od (mniej więcej) szóstego roku życia, kiedy zaczął jeść ziarna kawy i zasmakował w tym niecnym procederze.
Żegnam się bardzo pasującą do tego wpisu piosenką Dethkloka - Duncan Hills Coffee Jingle.

5 komentarzy:

Crawley pisze...

Tworzenie sobie teorii to zwykły przejaw interpretacji :) Ale fakt faktem, można by się zastanowić, czy to nie było przeznaczenie. "Oszukać przeznaczenie 8"?

A tak poza tym jakbyś nie pił aż tyle kawy (np. tak, jak ja), to byś nie miał takich problemów.

Tymczas pisze...

Jakbym nie pił kawy i nie miał takich problemów, to moje życie straciłoby wiele ze swojego uroku.

Mietek pisze...

Mimo wszystko uważam, że to nie anomalia bliżej jest mi do stanowiska Konrada o interpretacji... ja jednak oponuje nad stalowym pojęciem NADinterpretacji pewnych faktów... puszka, artykuł i rozlanie. 3 śmiem powiedzieć nie związane (z wyjątkiem przedmiotu kawy) ze sobą rzeczy. Paranoik tworzy takie rzeczy w kilka sekund :D Mam się o Ciebie martwić ombre :P? No i przez Ciebie się o tej godzinie kawy napije i jeszcze zjaram fajkę a chory jestem przecież... wszystko przez Ciebie :P

Tymczas pisze...

Coś mi się panowie wydaje, że jeżeli tutaj ktoś cokolwiek (nad)interpretuje, to na pewno nie jestem ja. Człowiek rzuca (w założeniu) dowcipną historyjką, a już mu do tego dorabiają nie wiadomo co. Spokojnie. Nie trzeba się o mnie martwić. Ja jestem po prostu coffee-junkie, który zauważył, że przez ostatnie kilka dni zdarzyło się kilka fajnych rzeczy związanych z kawą. Nic ponad to.

Crawley pisze...

Tak z innej beczki - właśnie tak zauważyłem linki do komiksów na blogu... Czemu wszystkie trzy ja Ci podrzuciłem? :P I czemu nie ma linka do 4chana? :D